niedziela, 10 stycznia 2016

Keratynowa maska do włosów Kallos

Hej :)

Dzisiaj zrecenzuję Wam moją maskę do włosów Kallos Keratin.

Opis producenta:

Keratynowa maska do włosów z proteinami mleka do włosów suchych, łamiących się i poddanych zabiegom chemicznym. Dzięki zawartości keratyny i regenerujących protein mleka odbudowuje naturalną strukturę włosów, wypełniając ubytki w ich włóknach. Odżywia i chroni suche, łamiące się włosy. Po zastosowaniu włosy stają się łatwe do układania, miękkie w dotyku i lśniące. 

Jak działa na moje włosy?

Na moich włosach ta maska sprawdza się dobrze. Chociaż największy zauważalny efekt zobaczyłam po pierwszym użyciu! Włosy bo zastosowaniu Kallosa są miękkie ( a to dla moich włosów świetnie- z natury są bardzo twarde), przyjemne w dotyku, lekkie, lśniące. Czuję, że są odżywiona, a właśnie takiego efektu potrzebuję.

Jak stosuję na moje włosy?

Nakładam ją bezpośrednio na mokre włosy lub na włosy, na których wcześniej nałożony był olej. Trzymam ją na głowie około 20-30 minut- jednak im dłużej, tym lepiej. Zależy czy masz czas.
Następnie zmywam ją dokładnie pod prysznicem, jednak myjąc szamponem tylko skalp. 
Jednak nie używam jej przed każdym myciem. Może to doprowadzić do przesuszenia. Mimo wszystko, lepsze efekty otrzymamy po nakładaniu jej max. 2 razy w tygodniu- zależy od stanu włosów i od częstotliwości ich mycia.
Ja nakładam ją raz w tygodniu na całe włosy- dla mnie ten efekt jest najlepszy i najbezpieczniejszy. Włosy też mogą szybko się do niej przyzwyczaić- wskazane są przerwy w kuracji tą maską.

Dostępność i cena:

Ja swoją maskę kupiłam w drogerii Hebe. Kosztowała ok. 11/ 12 zł- czyli cena atrakcyjna jak za 1000 ml produktu!

Wydajność:

Ogromna. Kupiłam ją kilka miesięcy temu, a praktycznie nie użyłam nawet połowy opakowania.

Konsystencja i opakowanie:

Konsystencja maski Kallos Keratin jest bardzo fajna. Tak jak na maskę przystało jest gęsta. Dobrze się nakłada na włosy. Opakowanie to wielki 1000 ml plastikowy słój. Jednak dostępna jest również mniejsza wersja- moim zdaniem bardziej opłaca się ta większa, ale warto przetestować małe opakowanie i sprawdzić reakcję swoich włosów ;) .




Mity na temat tej maski:

W internecie przeczytałam kilka cech o masce, które kompletnie nie wystąpiły u mnie:
* prostuje włosy -u mnie nie ma opcji :(
*regeneruje zniszczone końcówki- nigdy na to się nie nabierajcie! Zniszczone końcówki nie staną się gładkie , a rozdwojenia znikną za sprawą jakiegokolwiek kosmetyku. Takie włosy wymagają podcięcia. 
*cudowny zapach- dla mnie pachnie jak męskie perfumy. Zapach sam w sobie nie jest zły, ale nie powiedziałabym, że cudowny ;) .



Moja opinia:

Mocne 3,5 /5 - fajny efekt, super wydajność, cena. Jednak włosy szybką się przyzwyczajają, Nie dociąża moich włosów na tyle, żebym była w 100 % zadowolona. Nie ma po niej spektakularnych efektów, jednak super odżywia.

Według opinii innych:

Najlepsza z masek Kallosa ;)

**********************************

Mam nadzieję, że podobała wam się recenzja i dzięki niej już wiecie coś na temat tej maski. Jeśli macie jakieś pytania lub chcecie podzielić się swoimi doświadczeniami z maską Kallos Keratin- piszcie w komentarzach ;).

FairHair.

10 komentarzy:

  1. Zapowiada się ciekawie aczkolwiek ja jestem wierna mojej ukochanej masce z Mila :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma swojego ulubieńca, a to właśnie mój :)

      Usuń
  2. Stosowałam podobną maskę, tyle, że bananową i pamiętam, że była super. Może tym razem sięgnę po tą. :)
    www.mowmipati.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Powinnam zacząć używać takiej maski. Tylko najgorszy problem stanowi u mnie brak systematyczności, jeśli chodzi o używanie kosmetyków pielęgnacyjnych. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ty jedna masz ten problem :). Ale trzeba się wziąć do roboty :D

      Usuń
  4. Zostawiłaś ślad na moim blogu, ja też postanowiłem zaglądać do ciebie. Mam problem z włosami (zniszczone, chociaż wyglądają całkiem całkiem). Dużo farbowania, rozjaśniania, i chyba te rzekomo nie niszczące włosów różowe oraz niebieskie pianki koloryzacyjne nie są aż tak nieniszczące. Bo to wygląda, jakby przez nie mi się zniszczyły ;-; Dlatego pójdę zdaje się do tego Hebe i zakupię c;

    bjutifiut-lajf.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny post, koniecznie musze tego sprobowac ;)

    OdpowiedzUsuń